wtorek, 13 listopada 2012
Rozdział 11
Hej! :)
Z góry was przepraszamy, że tak długo zwlekałyśmy z dodaniem nowego rozdziału, ale wywnioskowałyśmy, że jeśli się was przyciśnie troszkę dłużej to więcej śladów pozostawiacie po sobie.
Tak więc jak wam się podoba nowy rozdział? Macie jakieś przekonania co wydarzy się dalej? x
Rozdział 11
Louis.
Postanowiłem tam iść. Wiem może to było jak ślepej kurze ziarno. Ale bardzo chciałem. Chciełem móc zobaczyć go jeszcze raz. Ten szczery uśmiech. Dojście tam zajęło mi parę minut. Czułem jak trchań mi drga. Przeszedłem przez furtkę. Stałem chwilę pod tymi drzwiami, aż w końcu zadzwoniłem. Długo nie otwierane drzwi w końcu zostały uchylone. Zzza drzwi wyszła staruszka. W ten przez myśli mi przeszło czy ja nie pomyliłem adresów no cóż, bylo na to zapóźno.
-Dzień dobry, czy mieszka tutaj Harry Styles?
-Witam. Tak mieszka, a jest jakiś problem, wnusia nie ma.
-Ja jestem Louis Tomilnson. Chciałem z nim porozmawiać.
-Jeśli chcesz możesz na niego poczekać, ale nie wiem o której wróci.
-Niee ja sobie pójdę, nie będę zawracać głowy. Dowidzenia.
-Dowidzenia.
Czułem jak bada mnie wzrokiem. Jednak na twarzy miała uśmiech. Wyglądała na prze miłą panią. Równie próbowałem cały czas się uśmiechać. Byłem taki ciekawy czy przekaże mu, że byłem. W głębi duszy miałem taką nadzieję. Chciałem jak naj szybciej znaleźć się w moim ciepłym domu. Więc starałem się iść dosyć szybko. Nie mieszkał daleko odemnie ani blisko.
Harry.
Po pewnym czasie postanowiłem iść do domu, ponieważ było mi strasznie zimno. Mimo, że byłem owinięty cipełym i jakże grubym szalem nadal czułem chłód. Nie mogłem się doczekać, gdy będę w domu, wtulony w ciepły koc, w ręku trzymiąc kakao, oglądając jakimś tak serial razem z babcią. Nie do pomyślenia jak ta kobieta mnie zmienia.
-Cześć babciu.-zawołałem na cały głos. W tem aż zatrzepotałem się z zimna.
-Witaj wnusiu. Muszę Ci coś oznajmić.
-Cóż to takiego?-zapytałem udając się w strone sofy na której czekał już na mnie koc.
-Był tutaj twój znajomy.
-Znajomy? Ale jaki?
-Louis mu było na imię.
-Louis?-w tem moje oczy wyszły z orbit. Na twarzy zawidniał uśmiech ukazując te prze słodkie dołeczki. Oczy paliły się jak pochodnie a w brzuchu było stado motyli.
-Tak Louis. Ubrany był jak dobrze pamiętam w ciemny płasz.Czerwone spodnie. Oczy miał..
-Okey dziękuję babciu.-powiedziałem udając się na górę.
W tem przesło mi przez myśl, że ona wie o nim więcej niż ja.
Harry
Szczerzyłem się sam do siebie że Louis mnie odwiedził co prawda mnie nie zastał ,ale to już coś. Harry uspokój się zachowujesz się jak zakochana nastolatka, a ja go nawet zbyt dobrze nie znam. Dobra przestań o nim myślec. A tak swoją drogą to ciekawe ile ma lat ? Styles! -skarciłem siebie w myślach. Zrobiłem sobie kakao ,owinąłem siękocem i usiadłem na parapecie mojego pokoju ,miałem z tego okna widok na London Eye. Zawsze jak byłem mały i przyjeżdżałem tutaj z mamą i siostrą siadałem na parapecie i patrzyłem się w wizytówkę Londynu.
Niall
Dzięki Louisowi staram się już o tym nie myślec,zacząłem odrabiac zadanie domowe kto przy zdrowych zmysłach zadaje zadanie przed świętami a tam nasz fizyk ..Jakieś popierniczone wzory , a co mnie obchodzi np czym różni się magnez od magnesu ,inaczej się pisze tyle wiem . Dobra skończyłem przy pomocy Uwaga Uwaga "wujka google",ale pomińmy ten fakt. Do tej popieprzonej pracy idę dopiero jutro tak samo jak Louis ,gdy Danielle usłyszała o tym co się nam stało chciała dac nam miesiąc urlopu ale potrzeba forsa.. Nudziłem się więc postanowiłem iśc do przyjaciół. Ubrałem na siebie płaszcz i ubrałem obuwie i szybko wyszedłem z domu wcześniej zamykając drzwi na klucz. Po kilku sekundach przekraczałem furtkę mieszkania tych popierniczonych waryjatów, wszedłem bez pukania taka nasza tradycja. Zdjąłem buty oraz płaszcz.
-Cześc !-zawołałem
-O Nialler chodź do salonu-zawołał z tego pomieszczenia Liam,udałem się w tamtym kierunku.
-To co oglądamy jakiś film ? -zapytałem Lou i Li
-Spoko tylko jaki ? -powiedzieli równocześnie
-Nie wiem jakie macie ?
-Em.. horrory, komedie, komedie romatycznie thillery..-zaczął wymieniac Lou
-Dobra skończ -uciszyłem go -To może komedie ?
-Dobry pomysł . - włączyli dvd i gdy film się zaczynał
-Stop ! Poczekajcie .Dajcie pauze.-zawołałem jakby się paliło
-Co jest ? -zapytał zdezorientowany Liam
-Macie jakieś jedzienie?
-Stary Niall powraca, w kuchni coś tam będzie poszukaj.-Louis wskazał gestem dłoni na kuchnię . Wstałem z kanapy i poszedłem do kuchni w szafce znalazłem chipsy ,colę ,jakieś żeliki i popcorn, dałem go do mikrofalówki i czekałem aż będzie gotowy gdy użądzenie zrobiło tradycyjce *ding* wyjąłem przekąskę z kuchenki ,nasypałem do miski i zaniosłem do salonu z resztą jedzenia . Usadowiłem się na kanapie .
-Możecie włączac ..
-A z nami sie nie podzielisz ? -Boo-bear zrobil minę niczym kot ze Shreka, odetchnąłem głośno i dałem mu 1/3 paczki żelek.
-A ja ?-drugi się odezwał .
-Trzeba było sobie zajśc -dałem mu 1/3 chipsów. No i wszyscy szczęśliwi tylko był jeden problem gdy przeżuwałem bolała mnie twarz ale to już chyba nie muszę wyjaśniac z czego...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super, tylko mam nadzieję, że akcja zacznie się rozwijać ;D Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń