poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 1


Rozdział 1.


                                                            * Harry*


Na moje ciepłe lico spadały mrożące płatki śniegu. Dlaczego ja? Te święta sa do dupy. Rodzina mnie zostawiła.  Myślałem, że potraktują to inaczej. Przecież one zawsze były wyrozumiałe. Wiem, że szkodziłem sobie na zdrowiu... Ale nie mogłem inaczej. To było zbyt silne. Nie mogłem przestac. W Londynie nie miałem nikogo moją jedyną nadzieją, była babcia. A babcia jakto ona, pewnie wyprze się mnie. Ćpałem, byłem BI to nie dla niej. To nie dla nich. Moi bliscy, oddalili się ode mnie. Odechciało sie mi żyć. Moja jedyna nadzieja była tam w Londynie. Wsiadłem z powrotem do samochdu, kończąc papierosa. Ciepło ogrzało moje ciało. Teraz to ja mogę prowadzić samochód. Jachałem dalej. Droga dłużyła mi się jakbym jechał na koniec, lub może początek.  Wjechałem na podjazd. Wysiadłem z auta. Opanowanie kierowałem się w kierunku drzwi. Odruchowo pociągnęłem za klamkę. Zamknięte? Zapukałem pare razy. Nikt nie otwierał. Pomyliłem adresy czy co do cholery?  Hah mądy ja nie wziąłem zapasowych kluczy. Okey spędzę noc w samochodzie lub będę się włóczył po Londynie.  Wybrałem to drugie. Otuliłem się ciepło w płaszcz i ruszyłem dalej. Płatki śniegu spadały na mą twarz, przez co robiło się strasznie zimno. Zawinąłem się przytulniej w szal i ruszyłem dalej. Nieświadomie wszedłem do "jakiegoś" clubu. Usiadłem przy bardze i zamówiłem whiskey. Piłem i piłem aż się opiłem. Cały nieprzytomniały wstałem, zanim się ocknąłem leżałem pod tym krzesłem. Rzeczywiście kurwa, aż tak się najebałem?
-Daj rękę pomogę Ci.-powiedział gruby a jakże ciepły głos z nad głowy. Gdy tylko podniosłem się za jego pomocą i zobaczyłem ten uśmiech. W sumie to nic się nie stało, ale pomółgł mi wstać i dojść do domu babci. Dziwne, ale dom był otwarty. Stanąłem oparty od futrynę wejściową.
-To ja babciu. Nie spodziewałaś się mnie tu w Londynie.-powiedziałem mimowolnie rusząjąc brwiami ukazyjąc swoje dołeczki w policzku.
-Czekaj, czekaj jak ty się zwiesz mój zbawicielu?-dopowiedziałem.
-Liam.
-Miło mi Harry. -puściłem mu oczko. Czułem jak jego brwi się "marszczą" po czym wybuchliśmy śmiechem.
-Ja pójdę.-powiedział kierując się ku furtce.
-Dowidzenia.-dobiegł głos babci.
-Babciu oto twój kochany wnuk przybył.
-Dobry wnusiu. Lepiej ty idź spać, jutro wszystko mi opowiesz ze szczegułami. Ucałowała mnie w czoło, po czym ruszyłem na góre.

Obudziły mnie przedostające się promienie słońca, przez okno dachowe. Niechętnie otworzyłem wolno powieki. Zdezorientowany oglądnąłem się po pokoju. Gdzie ja jestem do cholery? Spokój Harry wszystko masz pod kontrolą, może jaką przeleciałeś, a ona zwiała lub robi Ci śniadnie. Nie no mój drugi ja mnie przerażał. Wstałem ubrałem spodnie. Po czym zeszedłem na dół. Dom ten przypominał mi dom babci. Ale co ja tutaj miałbym robić, przecież jeszcze całkiem niedawno byłem w clubie.
-Witaj wnusiu.
-Babcia? Dobry. Yyyy co ja tutaj robię?
-Sama chciała bym to wiedzieć. Zlałeś się w trzy dupy. Przyproawdził Cię jak się nie mylę Liam.
-Liam ?
-Dzwoniłam do Anny, miałeś u mnie się zatrzymać, aż przestaniesz balować. Ale w pierwszym dniu to nie poskutkowało.
-Ta, ta poprawię się.-w tym momęcie wzięłem do ręki swoją BlackBerry i sprawdzałem liste kontaktów. Mówiąc pod nosem.
-Liam, Liam, Liam skąd ja Cię znam. Ha mam . -wcisnałem oto jego numer i napisałem doniego sms'a.

                                                        From Liam.
Hey. Ty mój drogi wybawco. Donisły mnie słuchy, że zlałem się w trzy dupy a ty odprwadziłeś mnie do domu. Nie wiem jak tam trafiliśmy ale dziękuję. Harry xx
                       

                                                          Louis.


Dziwny dreszcz przeszedł mi po ciele. Jak ten gościu może tyle wpić. Przystojny gość. Ogarnij się Lou. Jeszcze nie zszedłem na ziemie po pracy jako taksówkarz.  Jego kasztanowe loki byly jakby na wietrze. Dołeczki wypełniały jego lico. Był taki słodki. STOP Loui nie myśl, o tym w czasie pracy. Przez myśl, przechodziła mnie myśl czemu poszedł akurat do tego klubu. Klubu dla gejów. Może był tak zdesperowany, że nie zwrócił na to uwagi. Nie wiem. Pije kiliszek za kiliszkiem. Nie ma w nim umiaru? Ok spokojnie nie myśl o nim. Głowa w drugą stronę. Ukratkiem spoglądłem. Czy to Liam? Liam podnosi go spod krzesła.. Yyy spoko. Czemu to nie ja? Ale chwila Liam mi wszystko wypapla. Uhuhuhu dowiem sie gdzie mieszka. Ciekawe jak ma na imię. Czy bynajmniej mnie zauważył. Louis co ty pierdolisz. Skup się na pracy. Danielle Cię wypierdoli. Gdy "oni" wyszli poszłem pozbierać po nim...

Gapiąc się w oddal za oknem, zauważyłem, że jest już po 10 p.m. Liama już nie ma... dziwne. Chyba on tego nie zrobił.. Nie on nie mógł. Przecież  to on był tym normalnym. Czemu przezemnie przechodziły takie dziwne myśli. Zaraz tu jebne. Nawet go nie znam... Lou czy ty się zakochałeś? Drugi głos odezwał się we mnie. Niee to nie możliwe. Czyżby? Ale.. No on się upił a jaa. On pewnie jest hetero. To ja jestem ten inny. Ale niby czemu przyszedł tuam do clubu "gejów" Nie no proszę Louis ogarnij się. Nagle usłyszłem, że ktoś otwiera drzwi.
-Liaam jak się cieszę nic Ci nie jest.-podbiegłem do niego po czytm przytuliłem go. Biorąc głęboki oddech przez nos, poczułem zapach perfum. To nie były jego perfumy.
-Byłeś u niego w domu?-dopowiedziałem, badawczo się mu przyglądając i tupocząc nogą.
-Taak, pomogłem mu tam dojść.-powiedział rozbierając się z ciemnego płaszcza, szarego szala i butów tego samego odcienia.
- Jak się nazywa? Gdzie mieszka? Wgl jak się tam znalałeś?-zacząłem pytać.
-Harry. Niedaleko.. Zaraz zaraz czemu ty się tak dopytujesz?-zapytał posyłają mi jedno z tych niemiłysz spojrzeń które prześwitlały mnie.
-Po prostu martwię się o przyjaciela. Ty lepiej idź spać. Jeszcze tylko pare dni feri świątecznych potem witaj szkoło... Spać!-rozkazałem.
-Uhuhu mamusia się znalazła.
-Liam! Nie pystkuj i marsz do pokoju.
-Ranisz...-powiedział robiąc minę zranionego kotka. Użekła mnie, ale nie dałem tego po sobie poznać.

----------------------------------------------------------------
Dziękujemy za wszelkiem komentarze . Nadal was będziemy szantarzowac 5 komentarzy w śr jest rozdział 2 !! Przepraszamy za wszelkie błędy :D

5 komentarzy: